Strona główna
Historia festiwalu
Z miłości do sztuki, czyli krótka historia festiwalu ArtFest w Tarnowie
Festiwal ArtFest, odbywający się zwykle na przełomie listopada i grudnia, to bez wątpienia wizytówka kulturalna Tarnowa. Festiwal powstał w 2003 roku, przez lata sukcesywnie się rozwijał, będąc obecnie dojrzałym wydarzeniem kulturalnym, jedną z najważniejszych imprez tarnowskiej jesieni kulturalnej. Pomysłodawcą i kuratorem festiwalu był Bogusław Wojtowicz - długoletni dyrektor Galerii Miejskiej BWA, wielki pasjonat sztuki i miłośnik muzyki jazzowej. Jego intencją było stworzenie – jak sam mawiał - "święta sztuki", festiwalu, którego formuła będzie przypominać jazzową improwizację, a więc efektownie łączyć rozmaite dziedziny sztuki, m.in. poprzez uczestnictwo artystów z rożnych kręgów kulturowych, mogących realizować swoje własne, niesztampowe projekty. ArtFest stwarza także doskonałą sposobność do bezpośredniego kontaktu z ludźmi sztuki, często wielkiego formatu, co pozwala na niwelowanie pozornego dystansu pomiędzy twórcą a odbiorcą, człowiekiem popularnym a przeciętnym widzem. ArtFest – mówił w jednym z wywiadów Bogusław Wojtowicz - nie ma ambicji stać się znanym w całej Polsce projektem. ArtFest to zdarzenie lokalne, co najwyżej regionalne. To impreza dla tarnowian, ale za to z udziałem osób wyjątkowych i sztuki niebanalnej. Poza tym ArtFest jest próbą zaprzyjaźnienia na nowo twórców wszelkich „dyscyplin artystycznych”. Ostatecznie jednak, stworzony na potrzeby lokalnego środowiska festiwal, zdobył uznanie w całym kraju, już od kilkunastu lat umożliwiając udział w wyjątkowych ekspozycjach, spektaklach teatralnych, koncertach, wykładach, projekcjach filmowych, spotkaniach z artystami, happeningach, warsztatach gwarantujących najwyższy poziom artystyczny. Fuzja tych wszystkich dziedzin to znak szczególny ArtFestu, który stanowi swoisty tygiel tradycji i nowoczesności. Szeroka formuła wydarzenia sprawia, że każdy znajduje w niej coś dla siebie.
Wymyślony przez Bogusława Wojtowicza projekt ma swoją genezę w niektórych założeniach legendarnego ugrupowania artystycznego Fluxus. Wielodyscyplinarny ArtFest, nierzadko zmusza artystów do wychodzenia w swojej twórczości poza granice własnych specjalizacji, nakłania twórców różnych dziedzin do wspólnego tworzenia, charakteryzuje się też znoszeniem granic między tradycyjnie pojmowaną sztuką a prozą życia. Formy działań artystycznych tworzą przestrzeń swobodnej ekspresji, są więc tylko częściowo zaplanowane i dopuszczają udział widzów w rozmaitych happeningach i performance'ach. Taka też była zainicjowana przez Tomka Sikorę i Andrzeja Świetlika, ciesząca się ogromną popularnością „Galeria Bezdomna” , której kolejna odsłona zawitała do Tarnowa w roku 2009. Istotnym elementem programu, zakorzeniającym go lokalnie, jest również obecność młodych tarnowskich twórców , którzy swoje działania prezentują zwykle pod ogólnym szyldem Scena Offowa (min. Kamil Kukla, Anna Adamiak). Festiwal to także przenikanie się projektów różnych estetyk i tradycji, m.in. amerykańskiej (Glenn Guay), greckiej (Milo Kurtis), indyjskiej (Girindhar Udupa), afrykańskiej (zespół Motema Africa).
Z roku na rok ArtFest coraz śmielej i pewniej wnikał w tkankę miasta. Poszczególne wydarzenia, w zależności od ich charakteru i klimatu odbywają się w tarnowskich instytucjach kultury, w piwnicach, kawiarniach, na Rynku, w przestrzeni publicznej oraz w Centrum Sztuki Mościce. Wybrane części programu rozgrywały się m.in.:
- w Młynie Szancera, gdzie miał miejsce wernisaż wystawy Andrzeja Dudzińskiego "Dyptyki koperty" (ArtFest 2006),
- w Teatrze im. Ludwika Solskiego, gdzie poza spektaklami teatralnymi - "Era Wodnika" Sambora Dudzińskiego (ArtFest 2006), "Bruzda" Leszka Mądzika (ArtFest 2007) odbył się niezapomniany koncert legendarnego zespołu Osjan (ArtFest 2008),
- w reprezentacyjnych wnętrzach Sali Lustrzanej, gdzie pokazano wyjątkową wystawę malarstwa i rzeźby wybitnych polskich artystów w hołdzie Brunonowi Schulzowi "W stronę Schulza" (ArtFest 2007) i wystawę fotografii Tomka Sikory "Przejrzystość rzeczy" (ArtFest 2009),
- w Restauracji Tatrzańskiej, w której zainaugurowano niezwykły wieczór autorsko-towarzyski "Kuchnia według Wojtka Pszoniaka, Wojtek Pszoniak według Andrzeja Dudzińskiego" (ArtFest 2008), zaś rok później promocję książki „Mały alfabet” Magdy Dygat i Andrzeja Dudzińskiego, której fragmenty czytała Małgorzata Braunek, a także spotkanie z Januszem Głowackim połączone z recitalem Oleny Leonenko.
- na Dworcu PKP, gdzie w latach 2010-2013 mieściła się siedziba Galerii Miejskiej BWA. Tam pokazano m.in. unikatową, pierwszą po śmierci autora, retrospektywną wystawę malarstwa Jerzego Nowosielskiego, połączoną z wykładem Krystyny Czerni o życiu i twórczości wybitnego malarza oraz promocją książki "Nietoperz w świątyni. Biografia Jerzego Nowosielskiego". Było to niewątpliwie najważniejsze wydarzenie edycji z 2011 r.
Każdy festiwal to spotkania z wybitnymi artystami, którzy przyjeżdżają do Tarnowa z całej Polski. Poza wymienionymi powyżej, na festiwalu gościli m.in.: Stasys Eidrigevicius, Ryszard Horowitz, Łódź Kaliska, Wojciech Prażmowski, Jerzy Skolimowski, Leon Tarasewicz, Maja Komorowska, Krzysztof Ścierański, Giulia y Los Tellarini, Nigel Kennedy & Kroke, Motion Trio, Zbigniew Jakubek Quartet, Tomasz Stańko, Susan Weinert, Gaba Kulka, Fanfara Kalashnikov, VOO VOO i Haydamaky i Andrzej Stasiuk.
Dowodem uznania dla festiwalu ArtFest były liczne nagrody przyznawane przez dziennikarzy i tarnowian, m.in. w kategorii najważniejszego wydarzenia kulturalnego roku. Od 2011 roku festiwal nosi imię zmarłego 23 grudnia 2010 roku Bogusława Wojtowicza.
ArtFest to festiwal nie tylko dla wymagających miłośników sztuki, ale także dla artystów. Prowokuje, poszerza horyzonty, inspiruje wyobraźnię, zapewnia głęboką estetyczną satysfakcję, a bywa też generatorem pierwotnych doświadczeń mistycznych. Uczestnicy muszą nastawić się raczej na wysiłek intelektualny i emocjonalny aniżeli tylko na proste zachwyty. I właśnie dlatego Festiwal Sztuki ArtFest jest przygodą, której warto doświadczyć.
Obecnie zasadnicza część imprez z zakresu sztuk wizualnych realizowana jest w nowej siedzibie Biura Wystaw Artystycznych, którą został w roku 2013 Pałacyk Strzelecki. Do wyjątkowych zdarzeń ostatnich edycji należy bez wątpienia zaliczyć wystawę designu - „Błądzić jest rzeczą…”, „Akt w polskiej fotografii” czy też projekt „Sprawna ręka. Kupferman / Chlanda. Pojawiła się także oferta dla najmłodszych pod szyldem „Mały ArtFest”, gdzie realizowane są zdarzenia z uwzględnieniem treści edukacyjnych.
Obecnie Festiwal tworzą: Biuro Wystaw Artystycznych w Tarnowie, Centrum Sztuki Mościce oraz Tarnowskie Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych.
Agnieszka Cichy
Pomysł stworzenia festiwalu rodził się przez kilka lat. Bezpośrednim imperatywem do stworzenia cyklicznej imprezy pod hasłem ArtFest był okres jesienny, który w tarnowskiej kulturze był porą pewnego wyciszenia, w ten właśnie leniwy czas ówczesny dyrektor BWA Bogusław Wojtowicz postanowił wprowadzić sporo zamieszania. Będąc doświadczonym animatorem, poruszał się na wielu płaszczyznach, Jego pasją były nie tylko sztuki wizualne, ale też muzyka (szczególnie jazz), teatr, literatura i poezja. Rodzący się festiwal był w zamyśle fuzją tych wszystkich dziedzin, które miały się przenikać, łączyć, wchodzić w interakcje z publicznością. Pomysłów nie brakowało, jednak skromne warunki lokalowe galerii mocno ograniczały ich pełną realizację, wymusiło to niejako nowatorską formułę równoczesnej współpracy prawie wszystkich miejskich instytucji kultury, i tak jest do tej pory. Pierwsza edycja festiwalu była nadzwyczaj skromna, jej inauguracja miała miejsce 20 listopada 2003 roku, kiedy to w wietrzny, zimny deszczowy wieczór miał miejsce połączony z happeningiem wernisaż wystawy Marka Sułka, a następnie w Tarnowskim Teatrze odbyła się gala jazzu holenderskiego. Festiwal nabrał, tak naprawdę, rozmachu w roku 2006 kiedy to większość imprez udało się zrealizować w industrialnych wnętrzach Młyna Szancera, które BWA zaadaptowała do celów ekspozycyjnych. Choć idea stworzenia w tym miejscu stałego miejsca dla kultury i sztuki upadła, to od tego czasu rozpoczęła się współpraca ArtFestu z wieloma wybitnymi artystami, którzy przez szereg lat gościli w kolejnych edycjach. Należy wymienić w tym miejscu Andrzeja Dudzińskiego, Ryszarda Horowitza, Jerzego Skolimowskiego, Wojciecha Druszcza czy też Janusza Foglera. Ta trzecia edycja zapoczątkowała też całą serię świetnych koncertów, kolejnymi gośćmi Festiwalu byli min. Tomasz Stańko, Krzysztof Ścierański, Milo Kurtis, Zbigniew Jakubek i wielu innych, nie mniej sławnych. Artfestowe koncerty to jednakże nie tylko jazz, to również liczne projekty muzyczne łączące w sobie zarówno elementy awangardy, jak i muzyki popularnej, tutaj należy wymienić przynajmniej kilka ważnych nazwisk – Gaba Kulka, Czesław Mozil, Wojciech Waglewski, Stanisław Soyka, Nigel Kennedy czy Maciej Maleńczuk. Przy tej okazji nie można pominąć też takich formacji jak Osjan, Pensao, Motion Trio, Giulia y Los Tellarini, Kamp i innych. Ważnym elementem Festiwalu były i są unikalne spektakle teatralne, które odbywały się głównie na scenie Mościckiego Centrum Kultury oraz Tarnowskiego Teatru, ważniejsze z nich to Antygona w Nowym Jorku, Garderobiany, Panopticum, Skarpetki Opus 124 i inne. Trudno tutaj wymienić wszystkich artystów, którzy przez ostatnich kilkanaście współpracowali z ArtFestem sprawiając, że z wydarzenia lokalnego stał się ważną imprezą o zasięgu ogólnopolskim, osiągając wysokie notowania w wielu rankingach i zdobywając liczne nagrody i wyróżnienia. W roku 2010 Bogusław Wojtowicz zmarł po długoletniej walce z chorobą, lecz dzieło jest nadal kontunuowane i od kilku już lat Festiwal nosi Jego Imię. Obecnie głównymi organizatorami Festiwalu jest Biuro Wystaw Artystycznych w Tarnowie pod dyrekcją Ewy Łączyńskiej-Widz, Centrum Sztuki Mościce, któremu przewodzi Agnieszka Kawa oraz Tarnowskie Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych pod prezesurą Barbary Bułdys. Aktualna struktura festiwalu, podobnie jak w latach poprzednich, składa się z wydarzeń prezentujących sztuki wizualne, koncertów, spotkań autorskich, spektakli, happeningów oraz warsztatów tematycznych, w ciągu ostatnich lat formuła została rozszerzona o ofertę skierowaną do najmłodszych pod nazwą Mały ArtFest oraz o tak zwaną Scenę Offową, prezentującą działania artystyczne młodych tarnowian.
Piotr Kukla
Bogusława Wojtowicza wspominają artyści i przyjaciele:
Ach, ten Boguś!
Gdybym był aktorem, a kartka papieru sceną teatralną, odegrałbym na niej monodram powtarzając:
Ach, ten Boguś!
Różnie bym akcentował, frazował, głos modulował, ściszał go, wzmacniał i czego tam jeszcze uczą aktorów.
Gdybym był (o , marzenia!) wielkim aktorem, to bym z „Ach, ten Boguś” zrobił raz Moliera, raz Gombrowicza, Czechowa albo Fredrę. Becketta? Becketta bym nie zrobił. On nie był w stylu Bogusia.
Ach, ten Boguś!
Nie „Bogusław”, nie „Pan Dyrektor”.
Tylko „Boguś”: ale przecież, mój Boże – z szacunkiem!
Ach, ten Boguś!
Czysty wdzięk, czysta żywa inteligencja.
Zwiewność, ale i pracowitość (skąd on brał tę energię?) Ulotność z polotem.
I międzyludzkość.
Ale to są cechy, esencje filozoficzne.
A przecież Ach, ten Boguś był niepochwytny.
Mimo to wirowaliśmy w jego orbicie. I nadal wirujemy: prawda, proszę Państwa?
Ach, ten Boguś: jak go nie lubić!
Dariusz Bugalski
dziennikarz radiowej Trójki, poeta
————————–
Wciąż nie jestem w stanie myśleć o moich obrazach bez jednoczesnego myślenia o Bogusiu Wojtowiczu. Jego pasja, jego absolutne oddanie sztuce, jego kreatywność i niesłychana przedsiębiorczość, jego instynkt (kto inny wpadłby na pomysł wystawienia moich mrocznych prac w kopalni soli w Wieliczce!) – to wszystko cechy idealnego animatora i mecenasa sztuki. Mówią, że nie ma ludzi niezastąpionych. SĄ.
Jerzy Skolimowski
——————————–
W 1999 roku przyjechałem, po raz pierwszy, do Tarnowa na otwarcie mojej wystawy podczas festiwalu komedii Talia. Kurator wystawy − Bogusław Wojtowicz wkrótce zaproponował mi kolejną wystawę pod egidą Galerii Miejskiej. Tak zaczęła się nasza ścisła współpraca, którą przerwało jego przedwczesne odejście − w okresie dziesięciolecia dyrektor Wojtowicz wiele razy gościł moje wystawy w Tarnowie, ale co może zasługuje na szczególną uwagę, zorganizował kilkadziesiąt wystaw w kraju i zagranica. Myślę, że bez przesady mogłem odtąd nazywać BWA Galerię Miejską w Tarnowie moją galerią.
W niedługim czasie Wojtowicz przyciągnął do swojej galerii grupę znakomitych artystów o międzynarodowej reputacji, ustalając pozycję Galerii Miejskiej w Tarnowie na kulturalnej mapie Polski, nie zaniedbując przy tym miejscowego środowiska artystycznego. Przyłączając do swojego zespołu Ewę Łączyńską − Widz, obecnego dyrektora, zadbał o należyte miejsce artystów młodszych pokoleń w programie galerii.
Bogdan był prawdziwym aranżerem sztuki. Amerykańskie hasło: „Man, it can be done!” doskonale odnosiło się do niego. Nie istniała dla niego kategoria rzeczy niemożliwych. Fenomenalnie wyczuwał artystę, z którym współpracował, starając się adoptować takie niezwyczajne przestrzenie wystawiennicze, w których pokazane prace zyskiwały dodatkowy wymiar. Myślę tutaj przedewszystkim o Młynie Szancera w Tarnowie czy dziedzińcu klasztoru Dominikanów w Lublinie. Nie znałem drugiego takiego entuzjasty i kulturalnego menadżera, tak dalece oddanego sztuce, jak Ś.p. Bogusław Wojtowicz. Jego brak jest dotkliwie odczuwany przez wszyskich, którzy się z nim zetknęli.
Andrzej Dudziński
——————————–
Prośba o napisanie wspomnienia o Bogusławie Wojtowiczu dotarła do mnie w trakcie podróży do Bielska-Białej. Jechałem tam na czwartą edycję FotoArtFestivalu. Przed kilku laty, w drugiej edycji tej imprezy, uczestniczyłem wspólnie z Bogdanem. Razem oglądaliśmy wystawy, spektakle, zastanawialiśmy się nad obszarami przyszłej współpracy, myśleliśmy o przeniesieniu kilku imprez do Tarnowa, proponowaliśmy zaprzyjaźnionym organizatorom własne pomysły.
Do Bielska-Białej – podobnie jak do kilku innych miast – wracaliśmy jeszcze kilka razy; na wystawy, spotkania, warsztaty czy promocje. Bogdan oprowadzał mnie po Bielsku-Białej, jak wcześniej czy później po Tarnowie, Rzeszowie, Lublinie, Krakowie, Bratysławie, Dusseldorfie czy oczami wyobraźni po ukochanym Paryżu. To były Jego miasta! Zaraził mnie ogromną do nich miłością.
Ceremonia otwarcia tegorocznego Festiwalu odbyła się w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Przypominam sobie jak przed laty wspólnie z Bogdanem myszkowaliśmy po teatralnych zakamarkach. Próbowałem przywołać w pamięci Jego opowieści o ludziach tego teatru ,o premierach i licznych wydarzeniach kulturalnych miasta. Pokazywał mi miejsca z którymi On i Jego żona Klaudia związani byli przez kilka lat. Tu pracowali, tu pierwsze kroki stawiała ich córka Ania, tu wracali, gdy tylko mieli czas.
Podczas ostatniej podróży do Bielska-Białej bardzo mi brakowało barwnych opowieści Bogdana, naszych wspólnych spacerów i niespożytej – zdawałoby się – pozytywnej i twórczej Jego energii. Zarówno w teatrze jak i w „naszym” hotelu Prezydent czułem się nieswojo. Inaczej patrzę też już na Tarnów czy Lublin, gdzie tyle ostatnio spędzaliśmy czasu. Nawet w Tatrzańskiej jest już inaczej, choć tylu w niej Przyjaciół. Brak tylko tego najważniejszego…
Janusz Fogler
—————————
Boguś Wojtowicz – zjawisko
Pierwszy mój przyjazd do Tarnowa. Dojeżdżam do hotelu. Wchodzę do lobby, nie wierzę, że może jescze istnieć takie sanktuarium poprzedniej epoki. Z tego letargu wybija mnie zjawa jaką wydaje się być człowiek przeniesiony jeszcze z innej epoki. Podobną sytuację oglądałem niedawno w kinie w filmie Paryż o północy Woody Allena.
Boguś, ubrany w piękną, jasną, powiewną marynarkę, z lekko uniesioną głową w okalającym
szyję białym, postawionym kołnierzyku, ściska mi rękę i pięknym, dżwięcznym głosem ozdobionym francuskim r wprowadza mnie w plany pleneru…
Czuję się w dobrych rękach. Wiem, że potrzebujemy się nawzajem. I tak było przez wiele lat.
Tomek Sikora
——————————–
Nasza znajomość początki miała jeszcze w rzeszowskich czasach. Po studiach szukając swojego miejsca w fotografii wylądowałem w Oddziale Krajowej Agencji Wydawniczej w stolicy Podkarpacia. Wszyscy byliśmy wtedy młodzi z głowami pełnymi pomysłów, bywało szalonych. Kręciły nas spektakle Szajny, Kantora, dobra muzyka, fotografie Jurka Jawczaka, długie dyskusje o sztuce, dziewczynach, życiu, a wszystko w oparach wódki, wina i papierosów. Spotykaliśmy się najczęściej spontaniczne przy różnych okazjach, a to w kawiarence BWA lub EMPiK-u, z rzadka w jakiejś knajpie, sporadycznie w domach. Już wtedy żyliśmy w pośpiechu. Wbrew powszechnym dziś wyobrażeniom o tamtych czasach, potrafiliśmy się dobrze bawić i cieszyć życiem. Później nasze drogi na długie lata się rozeszły, trafialiśmy w różne miejsca, ale zawsze wierni byliśmy naszym pasjom.
Znowu spotkaliśmy się dzięki Januszowi Foglerowi, podczas jego wystawy w Starej Galerii ZPAF w Warszawie, choć głowy nam przysiwiały, a o zdrowiu można było powiedzieć że było, zachłanność na życie pozostała ta sama. Podziwiałem Bogdana za jego determinację, konsekwencję w realizację zamierzeń i wielką życzliwość dla innych.
Później spotkań było kilka, Plener w Tarnowie, wystawy wspólnych znajomych i kolegów, a w końcu moja wystawa. Rozmowy telefoniczne, bez żalu szybkie i konkretne. Obydwaj czuliśmy, że licznik bije. Ścigaliśmy się z czasem, jeszcze planowaliśmy wspólne działania, jeszcze w październiku w kawiarence na dziedzińcu ASP mówiliśmy o następnym roku… choć w oczach tlił się niepokój. Jakże szybko okazało się, uzasadniony! A potem… odszedł Bogusław Wojtowicz – spóźniona, mocno spóźniona wiadomość zastała mnie na dyżurze w Ustrzykach Górnych…
Mariusz Wideryński
Wirtualny spacer